środa, 4 lutego 2015

Zmiany



Nie, nie napisałem przez ostatnie dwanaście miesięcy powieści życia. Żadne literackie "opus magnum" nie czai się w szufladzie ani wordowskim pliku. Wysłałem kilka maszynopisów. Po raz pierwszy na początku tygodnia otrzymałem zwrotkę: "Szanowny Panie, Dziękujemy, ale nie zdecydujemy się na publikację Pana tekstu. Z poważaniem, Redakcja Literatury Polskiej."
 Jaki tam ze mnie Pan. Na Pana to trzeba mieć wygląd i pieniądze.
Nie zwiększyłem swoich kompetencji na rynku pracy. Nie nauczyłem się nowego ani nie udoskonaliłem znanego mi języka obcego. No chyba że w chwilach kryzysów "łacina kuchenna". A mimo to zaproponowano mi nowe miejsce pracy. Z PR-owca z dziesięcioletnim bagażem doświadczeń idę do HRu. Ze znajomością specyfiki matek na rocznym. Nie, nie urlopie. Nowym etacie. W porywach do półtora.
Trzydziesty ósmy tydzień ma się ku końcowi. "Dzik" śpi. W Niedzielę kończy rok. W poniedziałek wracam do biurka, herbaty, zadań służbowych i poleceń przełożonych.
Z nieco dłuższymi, bardziej siwymi włosami. Z nowymi zmarszczkami.
Zmieniony. W oczekiwaniu dalszych zmian.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz