sobota, 21 lutego 2015

Ex Libris






Dostałem go wczoraj. Ex Libris. Na odchodne, po wspólnych dziesięciu latach. W jednym oddziale. Na trzech różnych stanowiskach. Z fantastycznym zespołem fantastycznych ludzi.
Od dłuższego czasu chodziło za mną żeby ujarzmić własny księgozbiór. Opieczętować go znakiem. Rysowałem długopisem i flamastrami strzałę i podpisywałem "HardChief". A od wczoraj mam profesjonalną pieczątkę. I bardziej traktuję ją jako tatuaż nadający każdej z książek magiczną moc, niż jak wypalanie piętna właściciela. Książki to nie bydło. Choć moje pasą się na półkach, część pożyczyłem dawno temu i nie pamiętam już komu. Mnóstwo odsprzedałem w antykwariatach za znikoma część kosztów nabycia, inne oddałem do biblioteki.
Są takie, które biją żółcią i zielenią markerów, pozakreślane całymi akapitami i stronicami.  Do tych wracam wielokrotnie. Są takie, które nabyłem w chwilowym uniesieniu, a potem porzuciłem i czekają nierozdziewiczone treści na intymny kontakt dotykowo - wzrokowy.
Nie uczestniczę w akcji - "jedna książka w jeden tydzień". Ostatnimi czasy strona na dzień nie rzadko stanowi luksus. Ale z czytania nie zrezygnuję. Choćbym miał czytać tylko jedną rocznie, tym samym włączając się do wspólnoty Polaków broniących statystyk i stawiających opór wtórnemu analfabetyzmowi. Z gromadzenia księgozbioru się nie wycofam. Jeżeli nie dane mi pozostawić po sobie spłodzonego własną twórczością dziecka z numerem ISBN, to przynajmniej mogę założyć małą bibliotekę aleksandryjską. Ryzyko, że jak wszystkie pozostałe nie przetrwa czasu jest ogromne.
Trzeba podejmować ryzyko. W pisaniu i w czytaniu. W gromadzeniu luksusowych niezbędnych dóbr kultury, na które trzeba mieć luksus wydawania banknotów NBP i czas bycia z nimi sam na sam.
Książki przychodzą i odchodzą.
Te z rogatym pióropuszem i trzema strzałami pozostaną ze mną do końca.

czwartek, 12 lutego 2015

Achtung! Traktoren!

No i się ruszyło! Przepowiadałem "śpiących rycerzy". A obudzili się mało i wielko-rolni. Wsiedli w swoje potężne czterokołowce i ruszyli za nowym hetmanem polnym, nad którym unosi się duch ś.p przewodniczącego Andrzeja. Wszyscy na polowo. W najnowszych traktorach o wartości mojego M4 każdy. Policja próbowała ich zaskoczyć alkomatami, a tu zdyscyplinowani wszyscy trzeźwi. 1 Samodzielna Pancerna Dywizja rolnicza OPZZ albo NSZZ dotarła do rogatek Stolycy. Festung Warschau wzięta w okrążenie. Jak w 1794, 1831, 1920 i w trzydziestym dziewiątym. Znowu wzmocniono patrole przy Tęczy. A my, ja z małżonką nieobojętni na sytuację, bo znowu musimy opuścić przytulny i bezpieczny "Lemingrad" i udać się z "dzikiem" do laryngologa. akurat wczoraj. A tu strach, bo rolnicy domagają się eksterminacji wszystkich dzików! A na to już mojej zgody nie ma.
Dzik jest dziki, na wizyty w służbie zdrowia potrzeba mnóstwo zdrowia. Taksówkarz uspokaja. Początkująca absolwentka medycyny niepewnie też, że ta wydzielina z ucha juniora to tylko krew z ropą i woskowiną.
Jestem spokojny.
I pamiętajcie. Idźcie przez zboże,we wsi blokada.

środa, 4 lutego 2015

Zmiany



Nie, nie napisałem przez ostatnie dwanaście miesięcy powieści życia. Żadne literackie "opus magnum" nie czai się w szufladzie ani wordowskim pliku. Wysłałem kilka maszynopisów. Po raz pierwszy na początku tygodnia otrzymałem zwrotkę: "Szanowny Panie, Dziękujemy, ale nie zdecydujemy się na publikację Pana tekstu. Z poważaniem, Redakcja Literatury Polskiej."
 Jaki tam ze mnie Pan. Na Pana to trzeba mieć wygląd i pieniądze.
Nie zwiększyłem swoich kompetencji na rynku pracy. Nie nauczyłem się nowego ani nie udoskonaliłem znanego mi języka obcego. No chyba że w chwilach kryzysów "łacina kuchenna". A mimo to zaproponowano mi nowe miejsce pracy. Z PR-owca z dziesięcioletnim bagażem doświadczeń idę do HRu. Ze znajomością specyfiki matek na rocznym. Nie, nie urlopie. Nowym etacie. W porywach do półtora.
Trzydziesty ósmy tydzień ma się ku końcowi. "Dzik" śpi. W Niedzielę kończy rok. W poniedziałek wracam do biurka, herbaty, zadań służbowych i poleceń przełożonych.
Z nieco dłuższymi, bardziej siwymi włosami. Z nowymi zmarszczkami.
Zmieniony. W oczekiwaniu dalszych zmian.