http://www.blogroku.pl/2015/zgloszenie/18,181,hardchief
Jestem potomkiem niepiśmiennych pańszczyźnianych chłopów. Noszę w sobie ich pewnie mało chwalebny chromosom Y, który niecałe trzy lata temu przekazałem synowi. W rodzinnej genealogii kończącej się zaledwie dwa pokolenia wstecz żadnych narodowych bohaterów, tragicznych powstańców, zawadiacko podkręcających wąsa kawalerzystów, niewiele ułańskiej fantazji, za to sporo chłopskiego sprytu i zaradności. Przechowuję pięć i pół litra niehonorowej cieczy z gatunku O Rh +. I nie ma ona szlachetnego koloru błękit. Zgodnie z obowiązującymi przepisami państwo, którego jestem pełnoprawnym i w miarę aktywnym obywatelem, może się upomnieć, żebym był gotów trochę jej użyczyć. Bez kaucji zwrotnej. Na wszelki wypadek. I stan. Na przykład wyjątkowy. Wojenny trwa od roku po moich narodzinach. Do dziś. Z krótkimi przerwami na rozejm.
Jestem potomkiem niepiśmiennych pańszczyźnianych chłopów. Noszę w sobie ich pewnie mało chwalebny chromosom Y, który niecałe trzy lata temu przekazałem synowi. W rodzinnej genealogii kończącej się zaledwie dwa pokolenia wstecz żadnych narodowych bohaterów, tragicznych powstańców, zawadiacko podkręcających wąsa kawalerzystów, niewiele ułańskiej fantazji, za to sporo chłopskiego sprytu i zaradności. Przechowuję pięć i pół litra niehonorowej cieczy z gatunku O Rh +. I nie ma ona szlachetnego koloru błękit. Zgodnie z obowiązującymi przepisami państwo, którego jestem pełnoprawnym i w miarę aktywnym obywatelem, może się upomnieć, żebym był gotów trochę jej użyczyć. Bez kaucji zwrotnej. Na wszelki wypadek. I stan. Na przykład wyjątkowy. Wojenny trwa od roku po moich narodzinach. Do dziś. Z krótkimi przerwami na rozejm.
Jestem
członkiem wspólnoty, która staje dumnie wyprostowana kiedy leci Mazurek
Dąbrowskiego. Znam jego cztery zwrotki i śpiewam „kiedy”, a nie „póki”. My
żyjemy. My. Tu i teraz. Najmniej ufająca sobie nacja. Z tysiącletnią, w naszym
mniemaniu jakże wyjątkową historią.
Spędziłem
w tej wspólnocie trzydzieści pięć lat. Nadal dobrowolnie pozostaję, choć
w przeciwieństwie do przywiązanych do ziemi wspomnianych przodków – żadna siła
mnie tutaj nie trzyma. Nie wszystko mi się podoba. Nawet ze smutkiem stwierdzam
że coraz mniej. Ale z różnych względów jestem tu. Wstaję o piątej trzydzieści
rano i zamiast na folwark ruszam na siódmą do miejsca pracy. Za efektywny pobyt
w niej utrzymuję siebie i rodzinę. I oddaję państwu część pieniędzy. Na
dobro wspólne. Lekko zaniepokojony, jak zostanie ono zagospodarowane. Jak cały
ten publiczny wspólny interes jest zarządzany.
Moi
rodacy są ludźmi, z którymi paradoksalnie najłatwiej - poprzez wspólny język - i najtrudniej
- poprzez różną interpretację tych samych, jednak odmiennie interpretowanych
słów – jest mi się porozumieć. Szczególnie, kiedy słowa stają się ważniejsze od
czynów. Rzeczowniki okraszane przymiotnikami wypierają czasowniki. Ten jakże
ważny na literę „P” ostatnio nie wiedzieć czemu rozmiękczany przez przymiotnik „prawdziwy”,
to rzeczownik jak w mordę strzelił. Ale ja nie lubię go słownikowo rozwijać.
Wolę zbiór czynności, które wskazują mi, czy mówimy o tym samym. Moja prywatna
lista ulubionych „patriotycznych” czasowników:
-
pracować (dla wspólnych kołaczy)
-
pisać (po polsku, dbając o wyróżniający i spajający nas język),
-
sprzątać (np. „niczyj” czyli nasz wspólny chodnik) ,
-
dbać (o siebie, o nas, o wspólną atmosferę i przestrzeń),
-
uśmiechać się (na przykład w kolejce do kasy albo w autobusie),
-
wspierać (tych, którzy potrzebują naszej pomocy),
-
myśleć (o tym kim jesteśmy, co za nami, ale przede wszystkim dokąd zmierzamy),
-
kibicować (nie tylko sportowcom, ale wszystkim rodakom – także tym na przykład ze
świata nauki, biznesu i sztuki).
W
ostateczności walczyć, przede wszystkim o coś, nigdy przeciwko sobie. Kiedy są
różnice spierać się, ale z szacunkiem dla odmiennego spojrzenia drugiej strony.
Bo łączy nas coś więcej niż biologia, krew, genealogia i miejsce narodzin. A
samo słowo „patriotyzm” jest bardzo intymne, że trochę czerwienię się kiedy mam
o nim wspominać. I niech intymnym pozostanie, jak przystało na miłosne zaklęcie.
Sprawiające, że ludziom połączonym szeroką tożsamością jest ze sobą po prostu
dobrze.