poniedziałek, 20 kwietnia 2015

O sytuacji słów kilka. Teoretycznie i w praktyce.

Na początek cytat:
"Polska istnieje tylko teoretycznie" - Sienkiewicz (ale nie noblista)

Milczałem. Nie pisałem, nie publikowałem, zaszyłem się na trasie praca - dom, dom - praca. Dużo słuchałem, oglądałem różne wystąpienia, coś tam czytałem. Trawiłem. Okopałem się w twierdzy własnej głowy i od czasu do czasu dawałem tylko podstawowe komunikaty najbliższym, że żyję, że to jeszcze ja. Łączność nie zerwana, choć mocno ograniczona.

W Polsce trwa kampania prezydencka, ale spokojnie - nie zamierzam się bawić w agitatora. Mam swojego kandydata, mamy wspólną przeszłość, obydwaj popieraliśmy pewną partię obiecującą różne rzeczy i obydwaj się przejechaliśmy. Po raz pierwszy zaangażowałem się na tyle, że nawet przesłałem kasę na konto komitetu. Żadna tam bajeczna kwota, ale chodzi o sam gest. Bo teoretycznie Polska istnieje i ma się dobrze, a w praktyce wk...iam się każdego dnia. Tym co dzieje się tutaj, u sąsiadów, i tutaj w związku z sąsiadami. Mam poczucie, że z jednej strony narasta jakaś zbiorowa wojenna psychoza - sam jej ulegam. Media prześcigają się w podbijaniu wojennego bębenka. Ludzie reagują alergicznie na militarne okładki tygodników, sam to przerobiłem w porannej kolejce do kasy, kiedy pani za mną skomentowała zdjęcie dwójki modelów ze "Strzelca" i napis: "PRZYGOTOWUJĄ SIĘ DO WOJNY". "Wojny im się zachciewa! Za długo spokoju było!" Nie wchodziłem w polemikę. Swoją drogą, kiedy to ja byłem w organizacji paramilitarnej i też szykowaliśmy się na wojnę, do głowy nam nie przychodziło myśleć o robieniu sesji zdjęciowych na pierwsze strony ogólnopolskich gazet. Ale to było ponad piętnaście lat temu.

A dzisiaj obserwuję to wszystko, "zbyt stary żeby nosić broń, i walczyć jak inni", że zacytuję wieszcza Zbigniewa. I tak jak on również przyjmuję rolę kronikarza. Tylko że zdecydowanie mniej piśmiennego. Za to podświadomość, a może nawet nieświadomość dała o sobie dzisiejszej nocy znać.  Śniło mi się, że wkroczyli Bolszewicy, całe morze barbarzyńców ze Wschodu. Na bosaka w chłopskich szmatach z karabinami. Horda - widziałem długą kolumnę z lotu ptaka. W toalecie odkryłem agenta który chciał  nas wydać i osobiście ukatrupiłem go w trosce przede wszystkim o los małżonki. Potem rozciąłem skórę, wysmarowałem nas obydwoje krwią i postanowiłem, że udamy samobójców i tak ocalejemy. Po takim śnie stwierdzam że nie jest dobrze - z sytuacją międzynarodową. Albo z moją głową. Albo z jednym i drugim...