środa, 18 marca 2015
Przedwojnie
Wypisałem się.
Jak długopis męczony zbyt długim bazgraniem. Więc już rzadko bazgrolę, z pustym środkiem, jadę na resztkach atramentu sympatycznego. Tego niesympatycznego jest na około multum. I raczej w kolorze żółci niż granatu. Na szczęście granaty jeszcze u nas nie wybuchają.
Kończy się przedwiośnie, trwa niekończące się przedwojnie.
Do tego znaki na niebie - piątkowe zaćmienie słońca. Strach się bać.
Rakiet iskander, głowic atomowych, oddziałów doborowych, silnych zwartych i gotowych mołojców.
Strach się bać ankieterów zadających pytanie - co by pan zrobił w przypadku zbrojnej napaści na Polskę. Ponad 30% wybiera styl Gandhiego, 27 procent nie znając odpowiedzi deklarują - "będę strzelał", a co piąty nucąc "Sorry Polsko" zamierza pomachać ręką jak mój trzynastomiesięczny syn i wydać autokomendę "papapa".
A ja się wypisuję. Z odpowiedzi co bym zrobił. Łatwiej pisać niż robić. O nie, ostatnio wcale nie jest łatwo...
Rozpisałem się. A tu trzeba jeszcze przygotować się na ciężkie czasy przedwojnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz